Autor

Wyświetl wszystkie
Marvin Williams

Marvin Williams

Jeden zabawny fakt z Twojego życia? – Lubię rywalizować z moimi współpracownikami na siłowni

Twoja ulubiona potrawa? – Burgery Five Guys z frytkami

Twoje ulubione zajęcie? – Oglądanie filmów z rodziną

Twoja ulubiona książka?A Million Miles in a Thousand Years, Donalda Millera.

Artykuły Marvin Williams

Dobre kłopoty

Pewnego dnia uczennica szkoły średniej zauważyła, że kolega z klasy kaleczy rękę małą maszynką do golenia. Chcąc go ratować, zabrała mu ją, a potem wyrzuciła. Co dziwne, zamiast pochwały dyrektora otrzymała dziesięciodniowe zawieszenie w nauce. Powodem było to, że przez krótki czas miała maszynkę w rękach, co było niedozwolone na terenie szkoły. Zapytana, w jaki sposób zareagowałaby, gdyby zdarzenie miało miejsce ponownie, odpowiedziała bez wahania: „Nawet gdybym miała duże kłopoty, postąpiłabym tak samo”. (Zawieszenie uczennicy zostało na szczęście cofnięte.) Jest to przykład, w jaki sposób działanie dla dobra drugiego człowieka może wpędzić nas w kłopoty.

Boże prawa chronią

Wiele lat temu pewien pociąg, wiozący 218 osób, wykoleił się w północno-zachodniej Hiszpanii, sprawiając, że 79 pasażerów poniosło śmierć, a 66 dostało się do szpitala. Maszynista nie potrafił wyjaśnić przyczyny wypadku. Nagranie na kamerze jednak wyraźnie ją pokazało. Gdy pociąg zbliżał się do fatalnego zakrętu, poruszał się zdecydowanie za szybko. Ograniczenie prędkości miało, zgodnie z prawem, chronić wszystkich pasażerów. Mimo że maszynista miał trzydziestoletnie doświadczenie w swojej pracy na hiszpańskiej kolei, z jakiejś przyczyny zignorował dozwoloną prędkość, przyczyniając się do śmierci wielu ludzi.

Wołanie o pomoc

David Willis utknął na górnym piętrze księgarni Waterstones. Gdy zszedł na dół, światła były zgaszone, a drzwi zamknięte. Został uwięziony wewnątrz sklepu! Nie wiedząc, co robić, zalogował się na Tweeterze i zamieścił komunikat: „Drodzy Waterstonowie! Od dwóch godzin jestem zamknięty wewnątrz waszej księgarni przy Trafalgar Square. Proszę, wypuśćcie mnie”. Wkrótce po swoim tweecie został oswobodzony.

Ostrzeżenie miłości

W 2010 roku w indonezyjską wyspę Sumatra uderzyło potężne tsunami, zabijając ponad czterysta osób. Nieszczęścia dałoby się uniknąć lub przynajmniej je zminimalizować, gdyby system ostrzegania przed trudnymi warunkami pogodowymi prawidłowo zadziałał. Niestety, siła żywiołu była tak wielka, że system jego wykrywania oderwał się i odpłynął.

Ze względu na miłość

Bieg w maratonie polega na zmuszaniu się do fizycznego i psychicznego wysiłku. Dla czternastoletniej Susan Bergeman natomiast rywalizacja w biegach przełajowych polega głównie na pchaniu wózka inwalidzkiego swojego brata—Jeffreya. Gdy Jeffrey miał rok i dziesięć miesięcy, doznał zatrzymania akcji serca, a w konsekwencji—porażenia mózgowego. Jego siostra poświęca własną karierę sportową, aby mogła mu towarzyszyć w zawodach. Co za miłość i poświęcenie!

Więcej niż mały kawałek

Wszyscy zostawiamy za sobą cząstkę siebie, gdy przeprowadzamy się do nowego miejsca zamieszkania. Ale w Villas Las Estrellas na Antarktydzie, w miejscu zimnym i odludnym, każdy, kto chce w nim pozostać na dłużej, musi zostawić za sobą kawałek siebie w dosłownym sensie. Ponieważ najbliższy szpital oddalony jest o 625 mil, jeśli ktoś ma zapalenie wyrostka robaczkowego, ma ogromny kłopot. Każdy więc, kto się tam przeprowadza, musi najpierw poddać się zabiegowi appendektomii. Drastyczne, prawda?

Pokój rozmów

W północnej Hiszpanii narodził się kiedyś piękny zwyczaj wyrażania duchowych więzi i przyjaźni. Ponieważ tereny wiejskie obfitują w liczne, wyżłobione przez ludzi jaskinie, po żniwach niektórzy gospodarze siadali w pomieszczeniu, zbudowanym nad nimi, i inwentaryzowali swoje plony. Wraz z upływem czasu pomieszczenia zyskały nazwę „pokojów rozmów”– miejsc duchowej więzi, gdzie przyjaciele i rodzina gromadzili się, by dzielić się swoimi historiami, tajemnicami i marzeniami. Jeśli ktoś potrzebował bliskich więzi z zaufanymi przyjaciółmi, szedł do „pokoju rozmów”.

Odpoczynek w Jezusie

„Niespokojna dusza nigdy nie zadowoli się bogactwem i sukcesem”. Pod tym zdaniem mogłaby się podpisać pewna wielka muzyczna ikona. Czterdzieści albumów i tyle samo singli tego artysty znalazło się na szczytach list przebojów. Jego życie osobiste nie należało jednak do najszczęśliwszych: żył w wielu związkach małżeńskich i przez pewien czas przebywał w więzieniu. Nawet u szczytu kariery żalił się: „W mojej duszy jest niepokój, którego nigdy nie zdołałem pokonać. Nie pomogła ani moja aktywność, ani małżeństwa, ani szukanie sensu życia. W mniejszym lub większym stopniu cały czas go odczuwam. Pewnie będzie mi towarzyszył do dnia mojej śmierci”. Szkoda, że nie znalazł ukojenia przed swoim odejściem.

Jak nasz wielki Nauczyciel

W krótkim internetowym filmie pewna trzyletnia dziewczynka, ucząca się karate, naśladuje swoją instruktorkę. Skwapliwie powtarza za nią zasady walki. Potem zaś ze spokojem, uwagą i niezwykłą energią imituje każdy jej ruch. Mimo trzech lat, wykonuje świetną robotę!

We wszystkich naszych działaniach

W 1524 roku Marcin Luter zauważył: „Naczelna maksyma, którą stosują wśród siebie kupcy mówi: ‘Bliźni nic mnie nie obchodzą. Liczy się tylko mój zysk i zaspokojenie mojej chciwości’”. Około dwustu lat później krawiec John Woolman postanowił, że w swoich transakcjach handlowych będzie kierował się wiarą w Chrystusa. Ponieważ opowiadał się za emancypacją niewolników, odmawiał kupna bawełny i farb od firm wykorzystujących pracę przymusową. Mając czyste sumienie, miłował bliźnich i kierował się prawością i uczciwością w swoich interesach.

Tyle, ile potrzeba

W filmie Skrzypek na dachu Tewje—ojciec rodziny—rozmawia szczerze z Bogiem o Jego ekonomii: „Stworzyłeś mnóstwo biednych ludzi. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie jest wstydem być biednym. Ale nie jest to też wielki zaszczyt! Cóż więc strasznego by się stało, gdybym miał niewielki majątek? Czy zburzyłoby to jakiś odwieczny plan, gdybym był bogaty?”.

Miej się na baczności

Pewien mężczyzna wraz z kilkoma przyjaciółmi przeszedł przez bramę ośrodka narciarskiego, na której widniał znak ostrzegający przed lawinami, i zaczął zjeżdżać na snowboardzie. Podczas drugiego zjazdu ktoś nagle krzyknął: „Lawina!”. Mężczyzna jednak nie zdołał uciec i zginął w zwałach śniegu. Niektórzy skrytykowali go, nazywając go nowicjuszem. Była to jednak nieprawda. Posiadał bowiem certyfikat lawinowy przewodnika terenowego. Jak jednak ustalił jeden z biegłych, narciarze i snowboardziści z najlepszym wyszkoleniem lawinowym łatwiej ulegają błędnemu rozumowaniu. „Snowboardzista zginął, ponieważ dał się zwieść i stracił czujność”.